niedziela, 12 maja 2013

Vanda coruela

Pojawiła się u mnie 24. grudnia 2012 roku w szklanym wazonie. 
Kwiaty mają charakterystyczną kratkę na płatkach w ciemniejszym odcieniu różu:


Liczne, cienkie korzenie swobodnie zwisały aż do dna wazonu; miały zdrowe, zielone zabarwienie po zroszeniu (a jasno szare/białe, gdy przeschnęły). 
Wazon zapewniał utrzymanie odpowiedniego poziomu wilgoci korzeniom Vandy, które szybko wysuszają się, gdy są hodowane bez podłoża. Ze względu jednak na praktyczny brak krążenia powietrza, już po kilku dniach może pojawić się na nich pleśń. Dlatego i ta Vanda dołączyła do moich pozostałych storczyków w orchidarium. 

Po uwolnieniu liści z ciasnych objęć wazonu, nie musiałam długo czekać, by zobaczyć pozytywną reakcję ze strony storczyka. Nowe liście zaczęły rosnąć, a stare rozłożyły się jak wachlarz, zwiększając zajmowaną powierzchnię.

Kiedy do mnie dotarła, miała przy nasadzie kilka grubych, niezadługich korzeni, które po przełożeniu do orchidarium, szybko zaczęły się rozrastać (zaczerwieniona rosnąca końcówka), w przeciwieństwie do cienkich, długich korzonków:

Po niecałych czterech miesiącach: nowe liście rosną, a grube korzenie są już długie:


...a po pełnych 4. miesiącach zobaczyłam ślad nowego pędu (liść pękający w środku, przy nasadzie):

Po 2 tygodniach (wyrasta nad pękniętym liściem):
 ...i ma już ok 4cm długości

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz